opowieści o kontrolowanym chaosie
(Reality Show)
ZMORY
Ten sweter śmierdzi wilgocią. Czy raczej spalenizną? Muszę zdjąć ten sweter i założyć… co mam założyć? Czy tę tanią chińską tunikę czy może tamtą dzierganą kamizelkę, pod którą mógłby pójść ten czarny golf… Kamizelkę, dorzucę korale i na dole dżinsy. A co tam, i trochę mocniejszy eye-liner, włosy w kucyk… Może nie powinnam iść taka zapuszczona na swoje 30. urodziny. A co tam, mam gdzieś urodziny, komu w ogóle jeszcze potrzebne są urodziny w tym zapleśniałym kraju? Czekam aż odezwie się brat i bratanica. Stara tam kończy ciasto, które dzisiaj zagniotłam, nie wiem nawet jak wyszło, i nic mnie to nie obchodzi, i tak już od kilku dni nic nie jem, muszę schudnąć. Moja idealna waga to 58 kilogramów, a ja mam 60. Wiem, że to niewielka różnica, ale twarz mam taką pulchną, że te dwa kilogramy zamieniają mi się od razu w podbródek, a denerwuje mnie, że jestem taka okrągła. Stara mi mówi, żebym dała spokój z dietami, bo tylko się rozchoruję, ale co stara może o tym wiedzieć, ciągle na środkach uspokajających, dzień i noc tylko śpi. Moja mama, moja biedna mama. Już tylko ona jedna potrafi mnie znieść. Nieważne, denerwuje mnie, kiedy mi mówi żebym nie malowała tuszem wszystkiego wokół oczu i że wyglądam jak szop pracz. To mój styl i mogę
robić ze swoją twarzą, co mi się podoba. O piercingu mówiła to samo, po co mi to na brwi. Jak dla mnie, było cool, Miłoszowi się podobało, jeszcze czego żebym tłumaczyła starym, po co mi to. A z tym pijakiem nawet nie rozmawiam. On nawet nie wie, że mam piercing, może jeszcze nie zauważył, może opary alkoholu tak mu wypaliły mózg, że myśli, że się pobrudziłam. Ha-ha, prawdopodobnie to kupuje.
No to, trochę różu na policzki i wściekle niebieski cień. Wszystkiego mi najlepszego z okazji urodzin.
***
W zeszłym roku o tej porze przywidziało mi się, że pójdę do klasztoru. Wydawało mi się, że to jakieś wyjście. No bo co, wszystkie moje koleżanki jakoś ułożyły sobie życie, powychodziły za mąż, pilnują dzieci, gotują obiady… A ja nie. Nigdy nie mogłam nikomu na tyle zawierzyć, może jestem tchórzem, nie chciałam ryzykować i stracić wolności… Tutaj jestem tak wolna aż się gubię, całkiem się gubię w ramach tej rodziny. Jedno załamanie nerwowe i jeszcze kilka małych incydentów. A tak naprawdę, Marko był niestały, nigdy z nim nie wiedziałam, na czym stoję. Zgadza się, miał dobrą pracę na stacji benzynowej i kochał mnie, ale nie był poważny w kwestii naszego związku. Przychodził kiedy chciał, wychodził z kumplami na mecze, a ja potrzebowałam 24-godzinnej uwagi. Taką jestem osobą, zbyt emocjonalną, bardzo łatwo mnie zranić, jestem niepewna, nie czuję się rozczarowuję. Straciłam z Markiem trzy lata. O i proszę, mam trzydzieści lat, miesiąc stażu pracy, nie wiem, co ze sobą zrobić, dokąd pójść… Wiem, że nie zacznę ćpać. to hobby bogatych. Ja w każdym razie, skoro już jesteśmy przy genetyce, mogłabym skończyć we własnych rzygach po jakiejś gorzale, a to nie bardzo pasuje kobiecie. Trzeba przyznać, że poczucie humoru wciąż mi nie wywietrzało. Jesteśmy mistrzami czarnego humoru jako naród, a w szczególności członkowie mojej rodziny. Mój brat, adwokat, groszorób, który nigdy w życiu niczego mi nie dał, ma podobne poczucie humoru. Tylko to mamy wspólne. On często powtarza, że „włóczędzy i złodzieje – crème de la crème naszego społeczeństwa“ zasługują na najlepszych adwokatów, a najlepsi adwokaci zasługują na pieniądze tutejszej elity. Stara cały czas mi mówi, żebym się do niego odezwała, poprosiła go o pieniądze, ale to poniżej mojej godności, jedynie duma jeszcze mi pozostała, cała reszta, włączając w to również zdrowie psychiczne i fizyczne powoli idzie w niepamięć. Mam go prosić, braciszku, daj siorce pieniądze żeby nie zdechła z głodu, jakby sam nie mógł na to wpaść i zapytać… Chociaż, może i ja sama jestem winna. Odkąd urodziła się moja bratanica nie zajrzałam do nich nawet 5 razy. Powód jest prosty. Przychodzi moment, po toastach, torcie i pieczonych mięsach, gdy kolej na bieżące pytania typu: „Natasza, a co nowego u ciebie?“, które z pewnością by mi zadała nadęta bratowa, która zawsze się ze mnie po cichu podśmiewała i wprawiała w zakłopotanie, a wtedy brat wtrąca swoje słynne: „Właśnie kiedy byłem na Kopaoniku, słyszałem tam od jednego kolegi smutną historię o dziewczynie, która została bez…“ i tako by wyliczał dopóki bym nie zrozumiała, że powinnam coś zrobić ze swoim życiem, bo na litość boską, ja mam rodzinę, nie jestem sama na tym świecie, bla-bla-bla, jest dla mnie jeszcze nadzieja,
życie zaczyna się po trzydziestce i takie pierdoły. Potem przyczepiłby się do mojego stylu, czarne paznokcie, tusz do rzęs, piersing, a może nawet pokłóciłby się moim ojcem, że nic nie robi, kiedy jego córka się stacza i nie widzi co się dzieje z jego żoną, która powoli zamienia się w u zombie, a co to była za kobieta…, ale wszyscy razem ją „wyssaliśmy“ przez te piętnaście lat, i wtedy oczywiście ja wycofałabym się do swojego pokoju, nałożyła na uszy słuchawki i włączyła album „Angel Dust” Faith No More, zapaliła najgorszego kiepa wcześniej ukradzionego pijanemu staremu i płakała, płakała, płakała, dopóki goście by sobie nie poszli, a i potem też. Na co mi, więc obchody i urodziny, obchody i urodziny są tylko dla tych którzy cieszą się z życia.
***
Nie wiem nawet co powinnam robić z małą bratanicą. To mądra dziewczynka której jeszcze nie narzucili snobistycznego transu, ale ja nie potrafię podlizywać się ludziom. Teraz powinnam z nią gaworzyć albo rysować, ale ani mi to w głowie. Dziecko patrzy na mnie dziwnie, może nie podoba mój wygląd. Za dużo maskary? Ostatnio tłumaczyłam jej, że piercing w brwi to coś zupełnie normalnego. Powiedziałam, że to nic nie boli i że może sobie zrobić jak skończy 18 lat. Brat nie lubi, kiedy Anna, moja bratanica, jest u mnie w pokoju. Matka przynosi ją do mnie ukradkiem żebyśmy nawiązały jakiś kontakt. To chyba robią ciotki, nawiązują kontakt. Ja nie. Nie nawiązuję kontaktu z nikim, ani z bratem, ani z bratanicą, ani z żoną brata. Tylko z matką, moja biedna matka, szlag ją trafi przez nas wszystkich, nienormalnych w domu.
Ivan Potić ur. w 1972 r. w Zajeczarze (Serbia), absolwent historii sztuki na Uniwersytecie w Belgradzie, autor zbiorów opowiadań: Złamania karku (Vratolomije, 2003), To, co stworzyło człowieka (To, što je stvorilo čoveka, 2005), Raz jeszcze o niewidzialnym (Još jednom o nevidljivom, 2007, uznany za najlepszą książkę roku według krytyków “Danas”, na liście 10 najlepszych publikacji roku, opracowanej przez krytykę czasopisma “Politika”) Elfy w bagnie (Vilenjaci u živom blatu, 2010) oraz Kwadrat na czarnym kwadracie (Kvadrat na crnom kvadratu, 2015)
Jest też autorem powieści Pamiętnik niepocieszonego kosmonauty (Dnevnik neutešnog kosmonauta, 2016) oraz zbioru poezji Nieprawidłowe odpowiedzi na błędne pytania (Netačni odgovori na pogrešna pitanja, 2010).
Publikował również w wielu zbiorach, antologiach pokonkursowych (jako laureat), czasopismach, zarówno papierowych jak i internetowych.
Jako pracownik Archiwum Historycznego w Zajeczarze współredagował także wiele publikacji tematycznych.
Od 2011 r. członek Serbskiego stowarzyszenia literackiego (Srpsko književno društvo), reprezentatywnego organu zrzeszającego najlepszych pisarzy w kraju.
Tłumaczony na j. albański i polski, opowiadania opublikowane m. in. w czasopiśmie “Portret” (2006) i “Red” (2010) oraz jako e-book “Raz jeszcze o niewidzialnym”: https://www.e-bookowo.pl/proza/raz-jeszcze-o-niewidzialnym.html