Część I – męska
“(…) Pochowaliśmy ojca w sobotę, Anna natomiast, wróciła w niedzielę.
Przyjechała popołudniowym pociągiem, a ze stacji dojechała taksówką. Myślała, że nie ma mnie w domu, więc nawet nie dzwoniła na mój telefon. Zresztą, co mi tam, i tak nie chciałoby mi się przerywać oglądania programu sportowego tylko dlatego, że na stacji czekała małżonka z dwoma ciężkimi kuframi i ołowiem pod powiekami. Nie odpowiedziałem jej na to nic. Wstałem i pocałowałem ją tak, jak należy to uczynić, gdy żona wraca po dwutygodniowej nieobecności. Kuszetki w pociągach są okropne, nie można tam nawet oka zmrużyć. Boże, jaki bałagan w mieszkaniu!
Co ja jadłem przez ten cały czas, skoro nigdzie nie ma brudnych naczyń? W walizce ma dla mnie prezent – ciekawą książka o architekturze z mnóstwem rysunków i fotografii w kolorze. Tylko gdzie ją wcisnęła? Zobaczy później, kiedy będzie rozpakowywała resztę. Co ja robiłem przez te wszystkie dni? Czy dostawałem jej pocztówki z Bretanii? Wysyłała je często, prawie codziennie. Nie pamięta dokładnie, ale jest przekonana, że wysłała cztery-pięć, a co najmniej dwie albo trzy. Yvettee i Jacques byli bardzo uprzejmi. Jacy to mili i kulturalni ludzie! Szkoda, że nie pojechałem z nią do Bretanii. Moglibyśmy we czworo spędzić kilka niezapomnianych dni w ich winnicach. Tak, rozumieją, że miałem dużo pracy i że nie mogę wyjeżdżać zawsze, gdy tylko mam na to ochotę. Dlaczego nie zapłaciłem rachunku telefonicznego? Mogłem to zrobić a nie zostawiać tak, żeby od długu narastały odsetki. Czy w ogóle zaglądałem do jej mamy? No oczywiście, o tym bym nigdy nawet nie pomyślał, nigdy bym tam przecież nie poszedł gdyby ona sama mnie tam nie zaciągnęła. I zawsze, kiedy już tam pójdziemy, ciągle spoglądam na zegarek. Boże, żeby tylko w końcu zmyć z siebie pot. Kiedy człowiek podróżuje, zbiera na sobie cały kurz i brud tego świata. I gdzie jest jej domowy szlafrok frotte? Kiedy brak w domu kobiecej ręki, to tak jak by wcale nie było domu. Jej matka miała rację kiedy to powtarzała.
Powiedziałem jej, że wczoraj pochowaliśmy ojca.
Przyjęła wiadomość z większym przejęciem niż się spodziewałem. Boże, jak to się mogło stać, że to wszystko się stało, kiedy ona akurat była w podróży. Tak, jutro natychmiast tam pójdziemy i zaniesiemy na grób wielki wieniec ze świeżych kwiatów. Biedny tata, takie zaskoczenie! Zdziwiła się, że nawet nie zapytałem, na co zmarł. Musiałem o to zapytać, to chyba było najważniejsze, czego powinienem się dowiedzieć. Powiedziałem, że ojciec zostawił po sobie zapasy i że teraz już nikt się o to nie troszczy. W spiżarni było sporo oleju, mąki, cukru i soli. Boże, ale ja jestem dziwny. Co nam do tego, że tam jest jakiś olej, mąka, cukier i sól. Oczywiście, że wiedziała, że ojciec miał pieprzyk powyżej prawej brwi, co do włosów, to nie pamiętała czy były gęste czy rzadkie, ale wiedziała, że były już całkiem posiwiałe. Tylko wezmę prysznic i będziemy rozmawiać dalej.
Anna zawsze zostawiała otwarte drzwi od łazienki, więc do pokoju dziennego docierał błogi szum wody. W każdym razie, należałoby projektować mieszkania z dwiema łazienkami, bo kiedy ktoś jest w wannie, szum wody działa na tyle wyzywająco, że druga osoba od razu chciałaby też się wykąpać. Tak, ale co zrobić z mieszkaniami, w których mieszka po cztery, pięć albo więcej osób? Tyle łazienek w jednym mieszkaniu to byłoby dosyć sporo.”
Cześć II – żeńska
“(…)Znowu nalał wszystkim śliwowicy i powiedział, żebyśmy wypili za spokój duszy, potem odwrócił się do ciotki i powiedział, że naleje soku tym, którzy nie mogą pić rakiji. Podczas gdy z wyzywającymi zapachami domowego jedzenia z kuchni w jadalni mieszał się też zapach owoców derenia, zrozumiałam, ze przez całe życie byłam wielką gówniarą, która nic a nic nie rozumiała. Im tak na przykład przez całe życie myślałam, że Zoran jest prawdziwym nieudacznikiem, całkowicie oderwanym od codzienności i prawd życiowych, a tymczasem przygotowując pogrzeb mojej matki pokazał, że twardo stąpa po ziemi. Ponadto, wydawało mi się, że życie pośród bretońskich winorośli jest czymś, do czego powinna dążyć każda rozumna istota, a teraz, w jednej chwili zrozumiałam, że ni ma nic ważniejszego i bardziej wzniosłego niż wzajemne zrozumienie, które w dyskretnych spojrzeniach funkcjonuje między wujkiem a ciotką, którzy cierpliwie budowali swój własny świat, którym nikt w żaden sposób nie może zachwiać, a co dopiero go zburzyć. I tak jak dobra, milcząca ciotka i wuj, który na zaledwie jedno spojrzenie sprzeciwu ciotki szybko odkłada papierosa, którego zamierzał zapalić, tak dobrzy są gospodarze, którzy niewiele mówią, a wiele powiedzą. Wówczas uważałam, że Jacques jest infantylny, a tak naprawdę to ja swoim niedorosłym zachowaniem wywołałam jego dziecinne zachowanie, gdyż prawdopodobnie całkiem poważnie uwierzyłam, że jego jedynym celem życiowym jest miętosić moje słowiańskie czwórki z dala od Yvette i że tylko ja jestem w stanie mu to zapewnić, choćbym nawet była zmuszona odepchnąć Zorana w tuman mgły, napływającej z każdą myślą.
Czy tak było?
Oczywiście, że tak!
Z drżącego głosu, który na chwilę uniósł się ponad stołem w jadalni wywnioskowałam, że wujek zadał pytanie, a ja odpowiedziałam w ogóle nie usłyszawszy pytania.
Skoro Anna się zgadza, to niech wujek przyniesie rosół.”
Ranko Pavlović ur. w 1943. w miejscowości Šnjegotina Gornja. Mieszka i pracuje w Banja Luce.
Pisze poezję, prozę i dramaty, zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Zajmuje się krytyką literacka i eseistyką.
Opublikował dotychczas dziesięć książek poetyckich, trzynaście zbiorów opowiadań, trzy powieści, zbiór esejów i dziesięć słuchowisk dla dorosłych, ponadto dwanaście zbiorów opowiadań dla dzieci, powieści dla młodzieży, kilkanaście sztuk teatralnych dla dzieci i piętnaście słuchowisk radiowych. Laureat wielu prestiżowych nagród zarówno w dziedzinie prozy jak i poezji, w tym: “Petar Kožić”, “Laza Kostić”, “Gordana Brajović”, “Isak Samokovlija”, “Grigorije Božović”, “Veselin Masleša” oraz nagród za najlepsza książkę roku.