Staniesz się imieniem dla wspomnień
Którego nie pamiętam
Uważaj co robisz
Nie chcę aby sen o mnie
Stał się twoim obowiązkiem podatkowym
Ochrypła czułość z jaką cię wzywałem
Tylko się całowaliśmy
Między jednym a drugim deszczem
I jeszcze się boję
Byśmy razem nie zmokli
Uważaj co robisz,
Twoje łoże małżeńskie zmienia imię
A mnie ogarnia dziwna błogość
Gdy podlewam zwiędłe róże:
Pachniały
Kiedyś
I one
Jak dziewczęta
Które mnie nie chciały
Miejsce
Gdzie spotkał się twój uśmiech
I moja grzeszna myśl
Nazywało się
Tylko
Zwyczajnym dniem
Uważaj co robisz
Оbrona Stalingradu
Lepiej pójdźmy na strych
Po co masz wyjeżdżać do Ameryki
Na górze usłyszysz lepiej
Że nie należy jechać
Tam, gdzie już raz zmokłaś
Co byś tam robiła,
Znowu beze mnie
Jeśli chcesz żebym ci się roześmiał jak batiuszka
W tym dwugłowym Nowym Jorku
Gdzie czytałaś moje wiersze
I przesyłałaś telefoniczne pocałunki
Nie wierzą, że słońce wychodzi ze słonecznika
Na naszym strychu śpią anioły
I śpiewają arlekiny
Kopciuszek suszy mięso
I krasnoludki nalewają wino
Możesz śnić o tym, jak ci dobrze
Gdy cię najdzie ochota
Zmrużysz oczy i ujrzysz Chicago
Gdy ci się znudzi na strychu
Zejdziemy do piwnicy
Zdejmę dżinsy
Prezent od ciebie z Waszyngtonu
To niegrzecznie być ubranym
Obok kobiety, którą kochasz
Ja rozpalony – ty młoda
Byłaby to druga obrona Stalingradu
Co byś tam robiła
Znowu beze mnie
Jeśli chcesz żebym ci się roześmiał jak batiuszka
Porozumienie
Myślę o tobie
I jedynie to wychodzi mi dobrze
Chociaż
Moje zrozumienie ciebie
Zaczyna się i kończy
Westchnieniem
Bezimienny piątek
Gdy zginąłem po raz pierwszy
Pierwsza przyszła złożyć mi kondolencje:
– Nie umiera się jedynie z choroby czy nieszczęścia
Życie też potrafi rozbłysnąć zagładą!
I złościła się jak zajęczyca
Nie zważając na nocny wiatr,
Który miał zapach śmierci Turgieniewa
I kołysał łonem młodej brzozy:
– Czy istnieje większe nieszczęście niż umrzeć na wiosnę?
Znowu rzucam się do ucieczki,
Znowu moim schronieniem może być twoje serce,
Zmagał się z ciszą
W moim pokoju
Na VIII piętrze XIX wieku,
Ciasnym od snów i bezsenności,
Gdzie wleciała jako ptak.
Oddalenie wymyślili ci
Którzy nie potrafią być razem,
Obnażałem jej ustatkowaną myśl,
Gdybym przynajmniej potrafił cię przespać
Jesteś moją najbardziej przejrzystą firanką
Przez którą nie przenika jedynie drżenie,
Zaś twoje oczy to skrzyżowania autostrad,
Gdzie znajdują się poszukujący czułości.
Z tobą nie mam już o czym milczeć
Snom bez ciebie zwiastuję zgubę!
Goran Lazović (ur. 1962), studiował dziennikarstwo, literaturę i dramaturgię. Opublikował około dwudziestu tomików poezji, zbiorów prozy, publicystyki, m. in.: Nedovršeno pismo (1983.), Deset dana istine (1986.), Komunističke bajke (1990.), Đilas o sebi – drugi o Đilasu (1989.), Kukavac sa Tičjeg polja (1998), Košuta u oku moje Milen (2001), Suze su znoj od oka (2007), Brašno u slaniku (2010.) … Autor kilku dramatów, m. in. Tako je govorio Mika Antić (1995.), Isidora – savest jedne epohe (1999.) Scenarzysta i reżyser fabularyzowanych dokumentów filmowych. Laureat kilku nagród literackich, tłumaczony na język angielski, francuski, niemiecki, włoski, hiszpański, rosyjski, ukraiński, bułgarski i węgierski. W Polsce publikowany w czasopiśmie „Fraza”. Mieszka i tworzy w Belgradzie.