Radosav Stojanović – Elegia o kaloryferze i inne wiersze

fot. archiwum autora

fot. archiwum autora

 Elegia o kaloryferze

 

Zima się rozpanoszyła po samo gardło komina

Biedny kaloryfer, jak teraz przeżyje

Bez jedzenia i wody pośród chudych dni?

Jak źrebakowi, zamiast paszy

Rzucam mu na grzbiet matę.

Liczę przepalone żebra

Zapadły kłąb dyszy.

Żeby tylko nie tupał w miejscu niepodkuty

Byle nie szczękał zębami.

Trącam go strzemionami.

Gdybym miał garść owsa

Podetknąłbym mu niechby chrupał z dłoni

Oby się pożywił.

Zaprzęgam go pod peleryną

Oporządzam wodą i gąbką.

O, odjedziemy daleko z tego zapyziałego pokoju

Tak objęci.

Trzeba nam podróżować do wiosny

Mój biedny koniku,

Gdy się rozewrze na oścież serce mrozu

I twój cichy galop uleci do gwiazd.

Dlatego śpij z nogami podkulonymi pod śnieżną matą,

Ja się o ciebie zatroszczę.


 

fot. Hossam Yusuf

fot. Hossam Yusuf

Kruk

 

Kruk, co skrzeczał nad domem

Dawno się zestarzał

I wyliniał bęcwał

 

Przekichał już swoje

Zesztywniałą paszczą

 

Może nie zostałaby po nim

Tak wielka pustka na antenie telewizyjnej

Gdyby nie był tak uparty

Każdego poranka

Co dnia

Zawodząc nad swoim podłym losem

Tam, gdzie go najmniej oczekiwali.


Najmłodszy brat

 

Jedyny pozostaje zawsze bez ogniska

Najmłodszy brat

W niego nikt nie wątpi.

 

Gwiazda zamiast serca

To klucz nadchodzącej tajemnicy.

 

Otwierają się wrota

A on zostaje na zewnątrz.

 

P1000811

fot. Hossam Yusuf

Poprzez wichry do wymyślonej jaskini

Odnajdzie swe młode serce

Zagrzebane w popiele.

 

Piękność przy piecu

Służebnica Pańska

Tęskni za jego zbawienną dłonią.

 

Stopy na piasku

To znak, że już dawno odszedł.


Szukanie po omacku II

 

Nawet ślepcy nie są tak ślepi żeby nie widzieć

Mroku, w którym zanurzyliśmy włócznie

Noc udrapowana jak diabelski pęcherz

Ciemność naciągniętą na oczy

Mróz sercem ściśnięty

Ciężar otulony jak kolebka

Na niekończącym się szlaku niewypowiedzianego.


Donosiciel

 

fot. Hossam Yusuf

fot. Hossam Yusuf

Skrzeczy mi kruk mój do ucha

Czarną złowróżbną pieśń.

 

Rozdziobuje mnie od środka, kość jedną po drugiej

Otwiera wnętrzności, rozszarpuje duszę.

 

Rozszarpie mnie nim zrozumiem

Nim wyryję w pamięci pieśń.

 

Nędznie wygląda osiwiały z nadgorliwości

Dzień i noc wyprostowany

Na usługach jak na smyczy

Tylko o chlebie i wodzie

Czarny apostoł zwątpienia.

 

przełożyła: Agnieszka Żuchowska-Arendt

 

Radosav Stojanović (ur. 1950 Mlačište, Crna Trava) – pracował jako nauczyciel, dziennikarz, redaktor, dyrektor teatru; poeta, prozaik, dramaturg, publicysta, autor ponad trzydziestu tytułów książkowych, laureat prestiżowych nagród literackich, tłumaczony i publikowany w językach obcych.  Zaprezentowane powyżej wiersze pochodzą z tomiku Sidro (Kotwica, 1993)

About agnieszkazuchowskaarendt

tłumaczka literatury serbskiej, chorwackiej, bośniackiej (ponad 20 opublikowanych tytułów) autorka opowiadań ("Znikomat", 2009) sporadycznie wierszy ("Biała masa tabletek", 2005), pisarz do wynajęcia (ponad 15 powieści napisanych anonimowo lub pod pseudonimem)
This entry was posted in Uncategorized. Bookmark the permalink.

Leave a comment